Teresa Godlewska

Była milionerką i bankrutką. Urodziła się jako szlachcianka, jako malutka dziewczynka bawiła się u stóp marszałka Piłsudskiego, drugą wojnę światową oglądała z okien apartamentu w Gdyni. Niespokojnym duchem była od zawsze. Tuż przed nadejściem epoki dzieci kwiatów ruszyła w świat, by odwiedzić sześćdziesiąt sześć krajów rozrzuconych po całym świecie. W libańskim Bejrucie omal nie trafia do haremu, w Jordanii pracowała w The American Cultural Center, w Sudanie na plantacji bawełny, a w Etiopii – kawy. Opiekowała się dwudziestoma pudlami siostrzeńca cesarza Hajle Syllasje. Była zawodową modelką i podziwianą tancerką. W Iraku prawie wyszła za mąż za francuskiego arystokratę. Kiedy po czterdziestu ośmiu latach wróciła do Polski… trafiła do schroniska dla bezdomnych w Warszawie. Ale to nie koniec tej niezwykłej historii, bo jak mawia jej bohaterka: „Zawsze się jakoś otrząsnę i pójdę dalej”.